Złe miłego początku, czyli skuteczna i pogoń ze zmarnowanymi szansami w dogrywce

Remisy w NFL nie są powszechnym zjawiskiem, jednak Arizona Cardinals zremisowali na inaugurację sezonu 2019 na swoim stadionie z Detroit Lions 27-27. Przez pierwsze 3 kwarty Cardinals w ataku nie istnieli, dlatego udany comeback i doprowadzenie do dogrywki cieszy, nie wykorzystanie szans w dogrywce niekoniecznie, niemniej lepiej zacząć sezon od remisu niż od porażki. Zapraszam na podsumowanie pierwszego meczu Arizona Cardinals w sezonie 2019.

W pierwszej kwarcie obie drużyny raził nieporadnością w ataku. Cardinals pierwszy drive zakończyli 3&out, w drugim Kyler Murray rzucił bezsensowny przechwyt – uciekając z kieszeni i własnej endzone chciał podać do dobrze krytego KeeSeana Johnsona (zamiast wyrzucić piłkę w aut), w efekcie piłkę przejęli Lions na 24. jardzie Cardinals. Na szczęście jest Chandler Jones – to on w kolejnej akcji zaliczył sack fumble i jeszcze przejął piłkę. Lions punktów nie zdobyli, ale powstrzymali Cardinals do 3&out. W drugiej kwarcie Lions się rozkręcili zdobyli 17 punktów, Cardinals odpowiedzieli 3, tylko dzięki muffed punt Lions, piłkę nakrył grający jako gunner Trent Sherfield. Cardinals mieli piłkę na 8. jardzie Lions, David Johnson zdobył 7, w kolejnej akcji w bezsensownym biegu (7 OL na boisku, a tylu mieli Cardinals to pewny bieg, Lions wyłączyli obie opcje, czyli DJ i Murray) Kyler stracił jard, a potem niecelnie podał. Do przerwy Murray miał katastrofalne statystyki 6/16 41 jardów 1INT. Niektórzy już się pewnie zastanawiali czy nie da rady wymienić Murray’a na Rosena.

W trzeciej kwarcie Lions jeszcze powiększyli przewagę (24-6), w czwartej Murray przypomniał sobie, że ma Larry’ego. Na 13:47 do końca meczu przy 3rd&14 na 22. jardzie Cardinals rozgrywający posłał 41-jardowe znakomicie złapane przez weterana. Cardinals zdobyli w tym posiadaniu 3 punkty. Do końca regulaminowego czasu rządzili juz Cardinals – zdobyli jeszcze 2 TD (najpierw David Johnson, potem Fitz) oraz skutecznie zagrali podwyższenie za 2 punkty. (Murray do Kirka). Po 60 minutach był remis 24-24.

Losowanie w dogrywce wygrali gospodazre. Murray zaczął podaniem do Fitza na 45 jardów, skończyło się niestety tylko FG. Lions odpowiedzieli również FG i do końca dogrywki żadnej z drużyn nie udało się zdobyć punktów. Bliżej byli Cardinals, a właściwie mogli być. Na 11 sekund przed końcem dogrywki Matt Stafford rozgrywający Lions posłał podanie w stronę Danny’ego Amendoli, a bardzo bliski przechwytu w FG range był Tremaine Brock, niestety upuścił piłkę i Zane Gonzales nie dostał szansy na zapewnienie zwycięstwa Cardinals.

Co wiemy po meczu:

  • Kyler Murray mimo słabych 3 pierwszych kwart (w pewnym momencie miał celność 9/26) skończył mecz 29/54 308 jardów 2 TD 1 INT i 13 jardów w 3 biegach i poprowadził drużynę do comebacku; może jeszcze będą z niego ludzie,
  • czy wzrost ma znaczenie? jednak ma – 4 podanie Murray’a zostały zablokowane na line of scrimmage
  • Larry Fitzgerald 8 złapanych podań 113 jardów i 1TD, oczywiście łapał, gdy drużyna tego najbardziej potrzebowała,
  • Candler Jones mimo że w ostatnich 3 latach ma najwięcej sacków w całej NFL nie znalazł się w TOP 100 (może po każdym sacku powinien wykonać jeszcze podwójne salto) w 49 meczu w barwach Arizony zaliczył 42. sack i wymusił 10. fumble,
  • witamy Panie Suggs – weteran pass rusher zaliczył 2 sacki, chyba pije to samo co Larry,
  • Jordan Hicks również udany debiut,
  • krycie pozostawiało sporo do życzenia, głównie w strefie, każdy swego wyglądało obiecująca zwłaszcza w wykonaniu debiutanta Byrona Murphy,
  • Trenf Sherfield był znakomity jako gunner, świetne tackle i przykrycie upuszczonego przez Lions puntu,
  • OL pozwoliła na 3 sacki (oficjalnie 5, ale dwa to były biegi Murray’a na ujemne jardy), w tym jeden ewidentnie wina Murray’a który po ucieczce z kieszeni szukając wolnych WR zapomniał, że CB mogą odpuścić krycie i ruszyć na QB, oczywiście ktoś musiał nie zagrać z powodu kontuzji – Marcus Gilbert; z drugiej strony Lions nie imponują pass rushem, co to będzie z mocniejszym rywalem.

W najbliższą niedzielę gramy w Baltimore, rozochoconymi po zmiażdżeniu Dolphins w stosunku 59-10. Będzie ciężko, ale mecz z Lions wlał w moje serce trochę nadziei.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s